🔥Co przywieźć z Azerbejdżanu?

Z praniami już wyszłam na zero (wczoraj nawet wyprałam dywaniki, co oznacza, że w koszu z brudami WIDAĆ dno), walizki pochowane i przypomniało mi się o co chodzi w mojej pracy na TYLE by się na nowo wdrożyć. Jutro jedziemy na obiad do dziadków i zabierzemy dżemy wraz z herbatą i zrobimy im profesjonalne azerskie czajepitie. Mogę więc podsumować, w oparciu TAKŻE o grupy podróżujących w tamtym kierunku, CO przywieźć z Baku:

🔥Herbatę – mamy i czarną i zieloną i obie mają cudowny zapach. Czasem jak kupujesz herbatę w sklepie z herbatami i podsuwają Ci różne słoje, to na myślisz: Nie to… TO też nie... Może to? i w końcu kupujesz tę, której zapach drażni Cię najmniej. Te herbaty pachą WSPANIALE.

🔥Przyprawy – mamy jakąś taką najważniejszą, która jest chyba przyprawą do plov, ale u nas posłuży do naszej kuchni fusion, obowiązkowy jest też szafran z Lahica i sumak.

🔥Gadżety turystyczne – tkają tam dywany i nam doszły trzy małe tkane podstawki, które pewnego razu zawisną na ścianie, magnesy, torby z azerskim haftem, mosiężną biżuterię i szale z wielbłądziej wełny.

🔥Granaty – to symbol kraju i można przywieźć owoce, melasy, albo tak jak my dwie butelki świeżo wyciskanego soku, które poowijane w ubrania przetrwały podróż w luku bagażowym i jedną z nich daliśmy zaraz po powrocie dziadkom. Dla nas do domu kupiliśmy ceramicznego granata (na ten regał co to go planujemy kupić od 4 lat).

🔥Dżemy – one są INNE. Płynne z całymi owocami. Miody są astronomicznie drogie, ale dżemy kosztują normalnie. Mamy trzy słoje: dereniowy, z orzechów włoskich i z białej wiśni.

🔥Orzechy – czekoladowa macadamia kupowana na Yaşıl Bazar jest niezwykła.

My dla nas kupiliśmy też pewną ilość kosmetyków koreańskiej marki Tony Molly, bo u nas jej nie ma, a panny ją lubią. Ja lubię ich krem pomidorowy i maseczki w płachcie. Wiele osób będąc w Baku idzie do FRYZJERA (salony typu: Face up studio), przyciąga stamtąd wagony papierosów, albo kupuje rosyjskojęzyczne książki (też z nimi u nas trudno). Ach, MY tradycyjnie przywieźliśmy również saszety dla zwierzyńca, żeby TEŻ coś z naszego powrotu miały!

Czy wiecie, że renifery w zaprzęgu Mikołaja to dziewczyny?

To zabawne, ale w końcu samce w okresie zimowym są BEZ poroża 🙂 To oczywiście żart, w żadnym sposób nie zamierzam tej bajkowej historii obdzierać z chłopięcej magii, lecz w taki sposób mogę ten zamykający rok wpis rozpocząć!

  • Czy wiesz jakie są okresy w życiu człowieka?
  • Młodość, wiek średni i cholernie dobrze wyglądasz.

-Mr Mercedes, Stephen King

Siedzę sobie teraz w biurze i bardzo mi odpowiada, że jeden dzień mam gdzieś między ludźmi, bo mogę się ubrać w COŚ galowego. Dziś rano z Lilką rozmawiałam o tym minimum, które każdy powinien robić dla swojego wyglądu i pomimo ogólnego rozprężenia i przyzwolenia na zaniedbanie, włosy i zęby powinny być obowiązkowe. W 2023 mniej się malowałam, ale częściej chodziłam do fryzjera. Plany zakupowe zrealizowałam: i nowy plecak dla Łucji, i kurtka dla Mieszka, która okazała się za mała. Młody dostał też kurtkę wiosenną, która na jesieni się przydała. Mamy również (nareszcie!) SPORO swetrów we wzory świąteczne (tegoroczny Mikołaj dostarczył KOLEJNE). Nie doszły za to buty biegowe, które niezmiennie sie rozpadają (przechodzi to na 2024). Co jeszcze może mi być potrzebne? Może szydełkowa torebka na lato? Zimowe buty dla mnie, a z całą pewnością letnie buty dla młodego. Wiekowo ważny będzie ten rok…Czy wchodząc w wiek „cholernie dobrze wyglądasz” powinnam mieć więcej beżów, kratek i dyskretnych łańcuszków? Czy mogę pozostać w tym co mam, bo i tak automatycznie styl mi się trochę przez lata zmienia?

🐔Trend: cudowne rzeczy się w rolkach na Insta. Podobał mi się przezabawny trend z beztroskim Pedro Pascalem, ale za chyba najzabawniejszy uważam te fałszujące dzieci (np. ta rolka).

🐔Influencer: co roku dodaję kogoś, kto robi kontent wokół odzieży i ta panna jest super. Podoba mi się bo to JAK to pokazuje jest bardzo zwyczajne. Dzięki niej odkryłam, że marzę o torebce w krówkę z Bimba Y Lola oraz brazylijskim kostiumie kąpielowym (TAKIM pochodzącym z Cala de La Cruz) i obie rzeczy są niestety całkowiecie poza moim zasięgiem. 😭

🐔Biżuteria: wchodziłam w ten rok z planem, że sama będę robić bransoletki z kamieni i się mi udało. Zamawiam sznury kamieni, mam gumkę i jak pojawia się okazja (Dzień Matki, kiedy zrobiłam Lutce), albo choinka, to robię od razu kilka. Mam zaczepy pod którymi chowam wiązanie gumki i wyglądają bardzo dobrze. Znalazłam też stary naszyjnik z bursztynem i planowaną bursztynową bransoletkę JUŻ mam, chociaż na Helu widziałam takie, które mi się podobały (może w lecie sobie taką sprawię?)

🐔Marka: ta w której się ubieraliśmy to jedno, a ta, którą poznałam, gdyż panny mnie do takiego sklepu wciągnęły to Brandy Mellville. Na koniec roku, tradycyjnie jestem zachwycona Medicine, bo tam kupiliśmy DUŻO czapek (dla dziadka, dla Matiego, dla Mieszka i dla Diabla). Męska dzianina tam jest cudowna!

🐔Torebka: w trybie wakacyjnym najczęściej chodziłam z moją nową białą torbą fotograficzną, a na codzień nosiłam naprzemiennie dwie pikowane brązowe torebki!

🐔Kolorem roku była Magenta i pisałam już o tym w lecie, że różowy to kolor tego lata.

🐔Filtry: na początku roku Muzeum Narodowe zrobiło cudowne filtry z Witkacym i w moim telefonie załadowały sie DOPIERO teraz. Zrobiłam nimi fotkę sobie i… DZIADKOM! Podobają nam się! Zgodnie stwierdziliśmy, że takie obrazy chętnie byśmy zawisili na ścianie! ✨ 

A co z tych Włoch?

Zawsze zwozimy to samo… Parmezan oraz butelkę limoncello kupowaną na lotnisku, żeby nie było problemu na bramkach, chociaż tym razem wpuszczający nas celnik powiedział na butelkę LITROWEJ wody: WATER is no liquid. You may take it. ?????????? Ale ONI są z innego universum i na żadnym innym lotnisku takiej objętości płynów nie wniesiesz. Doszła też wielka paka suszonych pomidorów, którą dałam dziadkom, ale Lutka gdy ją rozpakuje ma się ze mną podzielić. No i… ubranka! Panny odkryły włoskie sklepy i TEŻ są w nich zakochane. Weszły do Brandy Melville, który jest ulubionym sklepem Łucji i ich salon przy Via del Corso jest bajeczny. Wielopiętrowy, z zakamarkami i „większy niż w Szwajcarii”. Tam Liliana kupiła sobie torebkę i spodenki, które będzie nosić w LECIE. Niby to majtki, ale nosimy już piżamy Etam jako szorty, więc możemy i to. Sama marka jest jak Abercrombie. Sprzedaje ciuchy tylko w jednym rozmiarze. Jak jesteś w innym to sorry nie mieścisz się – i nas się NIE ubierzesz, dlatego też niektóre kraje, gdzie ruchy związane z ciałopozytywnością są ważne, SIEĆ wycofały. Za to panny się MIESZCZĄ, Włoszki chyba też, bo są dość drobne, więc TEN sklep TAM jest.

Odkryciem jest natomiast marka SUBDUED (taka), która jest do Brandy podobna i stamtąd doszły t-shirty… Lilka wybrała sobie koszulkę Disco Queen, którą ma założyć na letni koncert Taylor Swift, a Łucja kilka kusawych topów. Mieszkowi obiecałam gajer Ermenegildo Zeldy, bo to ulubiona marka jego ojca i może przed maturą pojedziemy mu taki kupić? Czasu trochę mam na odłożenie! 😉

Fajnie też, że ekipa jest już na tyle duża, że wszyscy dostrzegli to co się dzieje na włoskiej ulicy. Nie ma dresów, cała masa osób jest w strojach skrajnie galowych. Idealne garnitury, długie sukienki, eleganckie buty i zrobione włosy. TAM wszyscy są piękni, klasyczni i dopięci na ostatni guzik!

jak widać panny się zmieniały nakryciami. Tutaj akurat Lilka idzie w kurtce Łucji, a Łucja w tym dniu była w jej płaszczu
kupowanie szortów w Brandy (Lilka)
Prada kusi wystawą z BOMBKAMI
a tu Łucja w płaszczu Lilki
„Baciami, poi Ti spiego”, to koszulka Łucji. Całuj mnie, później Ci wyjaśnię 😀

Z wzorzystym talerzem w dekolcie

Medicine- pierwsza spódnica, to ta moja!
Reserved – tu podobają mi się sukienki i koszula, ale skubańce w ogóle nie chcą tego przeceniać
ta sukienka jest extra, ale cena niestety zaporowa

Jak do oferty kawowej wjeżdża zapowiedź dyniowej latte (będzie od 24 sierpnia!), to można powoli myśleć o podsumowaniu lata! Słabo mi wychodzą ostatnio letnie wyprzedaże, bo ciągle coś… W tym roku trochę nas Lilka odchudziła, ale też osiągnęliśmy TAKI etap fantazjowania, gdzie to my nie możemy pojechać, że mamy potrzebę blokowania pojawiających się wolnych środków…

Dobrze nam się zgrała sytuacja z butami, bo cała ekipa ma rozmiar 37 i chociaż Mieszko chodzi głównie w obuwiu z zimo/wiosny, to MA inne na zmianę (po siostrach), WIĘC NIE trzeba było ich kupować. Hitem odzieżowym były krótkie spodenki, typu szorty. Odkryliśmy je dziale męskim w Primarku, w całkowicie nie do przebicia cenie (29 PLN) i mamy ich dużo. Dwie pary ma Lilka (błękitne i granatowe), dwie ja (żółte i błękitne), jedne Łucja (szare) i Mieszko CZTERY (2xczarne, 1xbiałe, 1xgranat). Młody szybko rośnie i ten zakup nas uratował, bo w tej cenie nie było nigdzie i na pewno nie takiej jakości.

Rozwaliliśmy TRZY pary japonek (to się zużywa) i jedne moje buty używane do spacerów z psem. Muszę się też przyznać do zakupu długiej białej torebki (też segment męski w CCC), która jest moją nową torbą na aparat! Sprawiłam sobie obiektyw (to moje pierwsze szkło typu teleobiektyw, lecz nie wiem jak długo mi posłuży, bo kupowałam używane i z takiego dziwnego źródła) i po prostu NIE mieścił mi się ten imponujący skład w poprzedniej torbie!

Łucja nadal najchętniej chodzi w baggy jeansach i kusych topach (cudowną, za małą bluzkę, sobie kupiła w Hamburgu w klubie sportowym :), Lila niezmiennie uwielbia piżamowe spodnie i za duże t-shirty, a Mieszko na pierwszym miejscu stawia WYGODĘ. O Łucji warto dodać, że w ubiegłym roku panna nosiła sukienki typu halka, a w tym roku woli lekko rozkloszowane, dla mnie bardziej w stylu country!

Ja absolutnie zakochałam się za to we wzorach naśladujących wzory porcelany. Miał Medicine kolekcje w kolabie z Włocławkiem, miał Reserved współpracę z Bolesławcem i cała masa małych szwalni TEŻ w ten nurt poszła (to te kolaże na początku). Taką właśnie spódnicę z Medicine zobaczyłam JESZCZE przed wyprzedażami i gdy się rozpoczęły pojechałam i kupiłam! Nie mam gdzie za bardzo w tym chodzić, bo lato jest dla mnie stacjonarne, ale dawno NIC mi się tak nie spodobało!

  • Sklep – Primark: te spodenki nam zrobiły całe lato. Przyznam się też, że kupiłam tam także podkład pod makijaż, który jest jakiś hitem Internetu i jest wybitny. A na fali sukcesów wzięłam również płyn utrwalający makijaż i to też jest bomba.
  • Tendencja – wzory porcelany na tkaninach. Są przepiękne, nie wiem dlaczego dopiero teraz ktoś na to wpadł, ale dawno nie czułam takiej potrzeby posiadania 🙂
  • Kolor – może być TYLKO jeden! Barbie namieszała mocno, chociaż niektórzy mówią, że odbiorcy nurtu, to ci sami co Wednesday rok temu, ale w sumie czemu nie… RÓŻ!
  • Dziwny wynalazek – kolarki. To niby nie nowość, ale trzyma się od dwóch sezonów na tyle mocno, że panny chciały i MAJĄ. Lilka nie nosi, więc Łucja ma o tę jedną parę więcej. Ja w tym NIE wyglądam, wygodne to nie jest, ale ludzie noszą.
  • Influencer odzieżowy – dwie osoby na Insta są cudowne. Absolutnie nie widzę możliwości wejścia w jeden lub drugi styl, ale lubię na nich oboje patrzeć. Pierwsza to babeczka, chyba z UK, która doskonale łączy ubrania. Jest mistrzem świata w montażu rolek i to jak dobiera poszczególne elementy to arcydzieło. Wiecie o co chodzi. Lubię tę spódnicę, ale co tu dać na górę? Dajmy TO i właściwie ten sam zestaw nosimy po wsze czasy. Zobaczcie ją sobie sami. Drugi to gość z Polski co grzebie po lumpach. Do lumpa weszłam raz w życiu, nic mnie nie porwało i wyszłam obrzydzona, choć mijając Vintage lump w Berlinie MIAŁAM ochotę zajrzeć. Natomiast TEGO gościa lubię, bo jest mega zabawny i inteligentny. Rymuje swoje treści, wyszukuje niezłe rarytasy i dobrze się go ogląda!
Tu widziecie SZORTY (moje żółte, Mieszka granatowe), ulubione piżamowe spodnie Lilki w kolorze róż, fragmenty Łucji w kusych koszulkach i młodego w t-shirtcie wygodnym, lecz prującym się z KAŻDEJ strony!
A tu Włocławkowa spódnica i kawałek mojej nowej foto-toby! 🙂

Warstwa najważniejsza

Spotkałam dziś znajomą. Nie widziałam, że ona w pobliżu mieszka, a miała podobną mobbingową akcję jak ja w robocie, tylko że zniknęła kilka miesięcy wcześniej. Zwolniła się, poszła na urlop (?), nie mam pojęcia. Natomiast wiem, że emocje również były duże. Spotkanie było w biegu, bardziej takim zdumieniu, że mieszkamy obok siebie, ale niesamowite jest, że ludzie, którzy znikają na chwile z systemu, się do siebie upodabniają. Ona miała zawsze krótkie falujące włosy, sukienkę, makijaż, a teraz ma taką kudłatą szopę jak Lilka (i ja), szeroką kurtkę i spodnie. Aura człowieka z Bieszczad. Albo puszczy. Kogoś, kto chodzi cicho i jest zżyty z przyrodą. Ja też całą zimę przechodziłam w żółtej kurtce po Łucji i szarych spodniach. Te spodnie kupiłam wiele lat temu i były tak świetne, że wtedy na wyprzedażach kupiłam kolejne bliźniacze pary. Tylko, że tak leżały, bo zima po zimie nosiłam leginsy, lub spodnie dzianinowe. A tej zimy grany jest wyłącznie jeden komplet…

Wyżej macie MNIE w windzie, po wyjściu z siłowni (właśnie w tym zestawie), a niżej fotkę Helmuta Newtona. To taki fotograf z obsesją na punkcie kobiet, który najlepszy okres miał na początku lat ’80 (tu artykuł o nim). To dwa portrety grupy kobiet. Z jednej strony są ubrane w mega modne i szałowe ciuchy, z drugiej są nagie. Ten sam układ, te same pozycje… Ja wiem, że stroje z tamtego okresu wydają nam się średnie i te same kobiety ubrane w stroje apokalipsy wyglądały by zupełnie inaczej, ale wrażenie być może pozostałe by podobne… Na którym z tych zdjęć widzicie siłę i moc tych kobiet? Na którym są stadem i mogły by Was wystraszyć? Na którym wydają się Wam niezwyciężone? No właśnie. Na pierwszym. Dlatego też, dopóki trwa styczeń i jest w nas siła postanowień noworocznych dopilnujmy, że NASZA najważniejsza warstwa, czyli nasze ciało, było w dobrej formie!

<>

Wyprzedaże zakończone! Nie przecenili najpiękniejszych szalików co tam się z Lilką NAJbardziej podobały (czekamy dalej), zamówiłam wiosenną kurtkę dla Mieszka (beżową, bo takie zostały na wyprzedażach) i świąteczny sweterek dla niego (męska S, czyli znając życie panny będą od niego pożyczać). Jedyną osobą BEZ świątecznego sweterka, na PRZYSZŁĄ zimę, jest więc wyłącznie Liliana!

Szopkami zamykamy 2022!

Korzystając z towarzystwa ekipy, która chciała się z nami przemieszczać dotarliśmy w końcu na SZOPKI! Bardzo chciałam je zobaczyć! Trasa była ambitna, obejmowała aż SIEDEM miejsc, ale szopki zwiedza się niełatwo, bo trzeba zdążyć przed mszami! A nie chcieliśmy zaczynać ZA wcześnie, żeby już wszędzie było świąteczne oświetlenie. I byliśmy tylko w trzech kościołach… Btw. Dawno temu dzieci były oglądać szopki z tatą, ale NIE pamiętają tego!

Na taki dłuższy spacer PANNY założyły swoje ZIMOWE płaszcze. Byle jak nam wyszły zakupy odzieżowe w tym roku, ale za to KAŻDY zarobił ciepłą kurtkę. Na początku roku z Chin przyleciała moja: chciałam białą z czarnymi suwakami i żeby te suwaki były mocne. W listopadzie przyjechała od majfrienda kolejna- tym razem dla Lilki (TEŻ żadna z tych dostępnych w sklapach jej się nie podobała, a chciałam by COŚ zasłaniało jej pupę), a na wyprzedażach wczoraj doszła kremowa kurtka dla Łucji. To, plus kamizelka khaki, w której przechodziłam całą jesień TO były najważniejsze nowości w tym roku. Na letnie wyprzedaże nie było środków (bo czekałam na dwie płatności, które pojawiły się dopiero pod koniec lata) i na zimowe TEŻ nie ma środków (i szczerze mówiąc RÓWNIEŻ czekam na dwie płatności, które nie wiem kiedy wpłyną). W obu kluczowych momentach nie było za bardzo pola manewru. Zakupy w tym roku LEŻAŁY.

Z rzeczy NOWYCH mam świetne świąteczne spodnie i gadałyśmy ostatnio z babcią, że ten powiew dobrobytu i życia zachodniego zapewniła nam świąteczna garderoba. Tu oczywiście łatwo o przesadę czy tandetę, ale pamiętam zazdrość jaką się odczuwało oglądając CAŁE rodziny ubrane w „ugly sweaters”. MAMY i my. Piżamy, sweterki i nawet spodnie, które uwielbiam. Widzę też w social mediach tendencję na świąteczne zdjęcia, które najchętniej bym shejtowała, jako strasznie sztuczne, LECZ jeden znajomy wkleił absolutnie lekkie i przecudne, więc JEDNAK reguły tu nie ma i JEŚLI ktoś ma ochotę na taką sesję, to niech ją robi!

Marka: Primark. W zakupach wyprzedażowych zawsze przodował Stradivardius, ale pomijając kurtkę Łucji, na wyprzedażach w tym roku NIE byliśmy. Za to do Primarka parę razy, po bluzy czy spodnie, podjeżdżaliśmy.

Element stroju: SZALE. Lilka mówi, że są tak piękne, że chętnie wywaliła by WSZYSTKO co ma w szafie i ubierała się wyłącznie w szale. A mi się nawet śniło, że szyję jakąś chustę. BOJÓWKI: to ulubiony letni fason spodni dla Łucji i Lilka też jedną parę takich właśnie spodni ma!

Wzór: właściwie to większość tegorocznych rzeczy była gładka i jedyne wzory, które nam weszły były ŚWIĄTECZNE.

Biżuteria: w ubiegłym roku zachwyciły mnie pierścionki z kamyczków, a w tym roku doszły mi trzy bransoletki z okrągłych kamieni! I mam straszną ochotę na bransoletki z kulek bursztynów. Znalazłam babkę na Fb, która robi coś przepięknego z barwionego bursztynu, ale wpierw JA chcę zrobić SAMA ze starych korali, które ma Lutka. Kupiłam już gumkę biżuteryjną i TEMAT będzie się rozwijał!

Odkrycie: Lilka odkryła moje stare garnitury, w które ja przestałam się mieścić wiele lat temu i chętnie je nosi. Zachwyca się spodniami z kantem i poduszkami w ramionach . Cieszę się, że je schowałam gdzieś tam w rogu szafy na wieszakach!

HIT: PASTELOWA WIOSNA. Rewelacyjnie wyszła mi przebudowa wiosennej garderoby, którą stworzyłam z krateczek, bladych róży, błękitów i jasnej zieleni 🙂 Doszło mi wtedy kilka par spodni w takim klimacie i jasnoróżowa kurtka. Przechodziłam w tym marzec do końca maja i na jesieni też się te elementy przydały!

Piękni ludzie: Majówka w Brukseli to była estetyczna uczta. NIGDZIE nie widziałam tylu pięknych ludzi NARAZ. I była dziewczyna w lodziarni, która miała wielkie ciemne oczy i błyszczące włosy, którą zresztą widzieliśmy dzień później na szybkiej elektrycznej hulajnodze ubraną w długą szafirową arabską gelabę. I była w tej lodziarni taka sytuacja, że stało przed nami dwóch ciemnoskórych Amerykanów… Gadatliwych i pewnych siebie. Jeden z był dziewczyną. Za to ten drugi jak zobaczył tę ciemnooką pannę, to zaniemówił. Zamurowało go. NIE był w stanie wykrztusić słowa. Tak wyglądała!

Perfumy: Jill Sander Nr 4. Kupiłam je sobie w lutym na lotnisku w Monachium i są to CHYBA pierwsze perfumy, które kupiłam sobie SAMA… No, może jakieś inne też były, ale nie pamiętam… Bardzo mi się ten zapach podoba, jest zupełnie innych od kwiatowych, które używałam do tej pory i spryskana nim wejdę w 2023!

Zabieg kosmetyczny: całej trójce (i SOBIE) zrobiłam scalling i piaskowanie zębów. Wyszło nie mało, ale zdecydowanie do powtarzania!

Taniec: „Wednesday”. Jak to Lilka powiedziała: „Kopiują głównie Ci, którzy NAWET filmu nie oglądali”. Mamy więc wysyp brunetek i gotyckich strojów robiących mało płynne ruchy. Ogólnie NIE. Kopiowanie i trendy to jednak porażka!

Epilog: Z Polski wycofał się Orsay. Jakoś w czerwcu. Chwilę wcześniej zniknął Promod. W Orsayu zdążyłam jeszcze kupić spodnie w biało-fioletową kratkę i lubiłam ten sklep. Stamtąd miałyśmy całą masę sukienek, które leżały chyba lepiej niż te Mohito-we. Tyle dobrego, że to marka niemiecka i czasem w dojczlandzie zakładam będziemy bywać. Chętnie może nawet odkryję jakiś Orsayowy outlet?

2023?

Znowu nie mamy w planach NIC wielkiego. Potrzebny jest plecak dla Łucji. Po latach noszenia plecaków sportowych panna wyraziła zgodę, żeby mieć plecak ze wzmocnieniami. Lilka ma taki, jej będzie potrzebny od kwietnia i to bardzo dobra decyzja. KONIECZNA będzie wiosenna kurtka dla Mieszka. Miała być już TEJ wiosny, ale wyleciała mi z głowy i on chodził w bluzach. To samo zrobił na jesieni. No i mam nadzieję, że jego zimowe buty dotrwają do końca zimy. Rozpadają się mi też moje buty biegowe, ale skoro nie biorę udziału w biegach zorganizowanych to nie wiem czy dojdą kolejne. Na przebieżki po lesie mogą być… Ach, buchnął mi ktoś moją biegową bluzę, więc może przydałaby się biegowa bluza? Dużo niewiadomych przede mną i sama nie wiem co może mi być potrzebne! Za to wyżej i niżej macie fotki z dzisiejszego szopko-wania! Widać tam panny w nowych ciepłych kurtkach!

Lato w klapkach i w sukienkach!

Druga połowa sierpnia to dobry czas na podsumowania, więc lecimy!

MAŁO było wyprzedaży i zakupów w tym roku. Po pierwsze źle wykalkulowałam wpływy i tego 24 czerwca, kiedy zawsze COŚ tam już zamawiamy, tym razem NIE było za co :/ Ale koniec końców zaczęło to wpływać i COŚ tam doszło. NIE buty, bo zatłukiwaliśmy takie z lat poprzednich, było sporo topów i żadnych krótkich spodenek (nawet dla Mieszka). Odkryłyśmy też OPCJĘ noszenia spodni piżamowych w dzień i takie ja i Lilka MAMY.

Łucja najczęściej nosiła w tym roku szerokie spodnie ze skąpą górą, Lilka oversizowe t-shirty (przejęła część garderoby starszej siostry) i kuboty, a młody skarpetki z printem Biedronki. Mam takie wrażenie, że on mi może gwałtownie skoczyć i tegoroczne krótkie spodenki były kusawe, ale kolejnych nie dokupowałam, bo MA ich DUŻO, a nie wiem jaki rozmiar będzie za rok? W czerwcu zamknięty został Orsay, gdzie ZAWSZE coś mi się podobało i nawet miałam plan by w Niemczech zajrzeć tam na wyprzedaże, ale nic z tego NIE wyszło. Panny muszą sobie kupić buty do szkoły (mają przedpłacone karty do niemieckiego Zolando i tam coś wybiorą), a pocztą z Chin płynie do nas plecak dla Lilki. Ja zamówiłam sobie z Quazi torebkę, LECZ tego lata rozwaliłam AŻ dwie. Czyli zakup uzasadniony!

Tegoroczne sklepy, gdzie robiliśmy letnie zakupy:

  • Primark, który jakością i cenami nas pokonał. Nie mam tam rzeczy WOW, ale segment podkoszulek i topów jest extra. Głównie ubierają się tam panny, ale młody też ma kilka t-shirtów.
  • Etam- na wyprzedażach i w outletach wynajdujemy tam spodnie, a i oba kostiumy kąpielowe dziewczyn na TO lato, były stamtąd.
  • Reserved – oni mają jednak super sukienki i doszły mi od nich tego lata DWIE.
TU macie komplet: Łucja ma WIELKIE spodnie i bluzkę, która niestety zakrywa jej brzuch, ale przy babci poprosiłam ją by się kolczykiem NIE obnosiła. Lilka ma spódniczkę z MOJEJ szafy i wielki T-shirt, który rok temu był Łucji, a w rogu siedzi młody po którym widać, że wyrasta z wszystkiego. Na ławeczce macie też babcię w Zarze 😉

Młody ma dwie ukochane bluzy. Naruro oraz taką z logo Biedronki! TU Łucja ma bluzę z Primarka (to były takie kosze przy przebieralniach poprzebieranych kolekcji i tam ją wynalazła)

A ja mam wszystko ubiegłoroczne! Mam taki DOROCZNY plan, że każdą rzecz MUSZĘ założyć, bo wtedy ma sens jej posiadanie!

<><>

Opowiem Wam o niezłej odzieżowej akcji… Był koniec lipca, dzieci były z tatą, ja pomalowałam płot, schły mi paznokcie i zastanawiałam się CO dalej? Wzięłam telefon, a tam konkurs ALDI. Ułóż wierszyk i wygraj dresik, kuboty i bucket hat! Te ciucha z logami sklepów na mistrzostwo świata. Wszyscy w tym chodzą i nikt nie ma poczucia obciachu. No i zagrałam. No i mam nagrodę! PIERWSZĄ! Czyli strój na jesień TEŻ już mam! 🙂

Coat routine

Brzęczała mi Lilka, że NIE ma kurtki na wiosnę. Fakt, panna na jesieni donaszała żółtą po Łucji… Odbierałyśmy w sklepie przesyłkę, byłyśmy tam we dwie, no i zajrzałyśmy do sklepu. I ona powiedziała: CHCĘ płaszcz. W sensie nie kurtkę, nie ocieplaną bluzę, a… PŁASZCZ!

No i dostała!

To ważne wydarzenie, bo co roku, na MOJE urodziny, MOJA mama kupowała mi płaszcze. W ubiegłym roku dostałyśmy z Lilką jakieś drobne na Rzym, ale zawsze wcześniej był to właśnie PŁASZCZYK. Mnożyły się w mojej szafie, jeden obok drugiego i co dekadę robiłam w nich czystki. I wygląda na to, że i ja zaczynam mój cykl płaszczykowy z córką 🙂

Nr 1- Sinsey 🙂

Co przywieźć z Niemiec?

Źle się podróżuje podczas pandemii. Już wcześniej zniechęcały lotniska z rozbudowanymi procedurami bezpieczeństwa ->mini porcje kosmetyków, ściąganie butów, bluz i kurtek przy przejściu przez bramki, kontrola osobista (w Niemczech to chyba już na każdym lotnisku standard) i niemożność wniesienia żywności, co przy tanim podróżowaniu i podręcznych bagażach wyklucza kupowanie żywności regionalnej. No, ale TERAZ mamy również wielostronicowe formularze wjazdowe i kontrolę certyfikatów WSZĘDZIE. Na chwilę obecną by wejść do SKLEPU w Niemczech musisz okazać certyfikat z TRZEMA szczepieniami, lub ważny test ORAZ dokument tożsamości. Przy takiej grupie jak nasza robi się z tego procedura 10 minutowa, bo przecież te certyfikaty są dla każdego kraju ciut inne i zanim ten sprzedawca to rozkminił to chwilę trwa. Ponadto w galeriach handlowych są patrole mundurowe sprawdzające maseczki oraz losowo certyfikaty… Zniechęca by w ogóle gdzieś wchodzić, nie?

No zniechęca… ALE nie musieliśmy się martwić jak to wszystko to Polski wjedzie, więc przełamaliśmy się i coś tam kupiliśmy! 🙂 Doszło więc trochę osławionej niemieckiej chemii: głównie kostki do w-c, wywabiacze do tkanin i anty-kalki (i to są rzeczy DOSKONAŁE), trafiłyśmy to wspaniałego sklepu z artykułami do rękodzieła, który był ogromny i się przechodziło od sekcji szycia, zdobienia papieru, elementów styropianowych, drewnianych, materiałów, figurek i końca widać nie było. Cudowne miejsce, gdzie musicie zajrzeć. Było to podziemiach galerii Europa Passage w Hamburgu i nazywało się Idee- Creativmarkt. Poza tym tradycyjnie zajrzałyśmy do Rossmana, który jest dużo skromniejszy niż u nas i nie ma takiej różnorodności marek (u nas jest morze takich małych rzemieślniczych firm a tam ich nie ma), ale za to jest flagowym sklepem Isany i tę Isanę też z dziewczynami uzupełniłyśmy (sole do kąpieli, kremy do rąk, mini odżywki do włosów na kolejne podróże). Trzecim miejscem było DM, które rusza w Polsce (pierwszy sklep będzie we Wrocławiu), gdzie obok chemii, panny kupiły maseczki do włosów flamingi, które są hitem netu, a u nas ich nie ma, a im szykują się liczne towarzyskie urodziny, pomadki do ust i kilka brązowych lakierów do paznokci.

I tyle! Bardzo ładne były sklepy z pamiątkami i takimi ozdobami domu, ale konieczność przechodzenia przez kontrolę jednak mocno nas zniechęcała. Odzieżowo na tym wyjeździe królowały bluzy, a ponieważ panny noszą M, to każda z nas miała po prostu jedną na sobie i po dwie w torbach i po prostu je sobie wymieniałyśmy. Bluzy dziewczyn nosił również młody!

A i STRACILIŚMY jedną czapkę, bo gdzieś mi zginęła na lotnisku w Monachium… Znaczy się, chyba wrócimy? 🙂

W tym sklepie fajne były (NIE weszłam tam) vintage blaszki na drzwi. Zresztą takie niemieckie plakaty z lat ’60 też były extra!
BLUZA JEST!
W Muzeum Przypraw doszły też przyprawy: pieprz, mieszanka do Złotego Mleka i mix z mango do granoli
A w królestwie marcepanu: marcepany!

I nieuchronny ZNAK wiosny… Krokusy na północy już SĄ!

„Miętkość” kolejnego roku pandemii

Zimowe wyprzedaże ZAWSZE mają bardziej oczywistą datę rozpoczęcia i gdy się zaczynają nie sposób to przegapić. ALE taki np. H&M rozpoczął w tym roku wcześniej i Łucja swoje finansowe zasoby wypstrykała właśnie tam… To dość wygodne, że OBIE panny są już w zbliżonym do mojego rozmiarze i chociaż od dawna było tak, że COŚ sobie pożyczały, to ostatnio i ja do ich szaf zaglądam (głównie bluzy i sweterki). Łucja jest fanką beżów i brązów, a Lilka lubi ZDOBIENIA. Moja mama się śmieje, że to w rodzinie dziadka kobiety lubiły koronki i falbanki, ale dobór tych elementów jest spójny, a efekt końcowy dopracowany. Powtórzę to co już mówię od jakiegoś czasu: fajnie jest mieć duże dzieci, które wiedzą co chcą. Same sobie kupują i same sobie wybierają.

Na TYCH wyprzedażach CHYBA nic nie kupię… Potrzebuję zimową kurtkę, lecz wygląda na to, że zamówię z alika. Wymyśliłam sobie długą białą i pikowaną kurtkę i TAKICH nie ma. Widziałam cudowną w Mohito, lecz jest w kolorze pudrowego różu, który to mi nie pasuje do żadnego posiadanego szalika. Był też problem z kurtką dla młodego. Gdy na początku grudnia wyjęłam tę, w której chodzi TERAZ zobaczyła, że nadgarstki ma gołe a pupę zasłoniętą do połowy… DOBRA, synu – powiedziałam – Teraz to już czekamy na wyprze. ALE okazało się, że ta co mu się spodobała w Zarze nie dotrwała. Znalazłam kolejną, która gdzieś w którymś sklepie MIAŁA być, lecz tam już jej NIE było i zmieniłam koncepcje…. Na insta zobaczyłam czyjeś dziecko w czerwonej kurtce i pomyślałam, że przecież też są INNE sklepy!! Poszukałam naprawdę chwilę i JUŻ jutro mam odebrać nową kurtkę w Smyku. Strasznie się cieszę, że na Sylwestra będzie już mieć nową!

2021?

DOBRY!

  • Tendencja: To znowu rok dzianinowy, chociaż Łucja ma RÓWNIEŻ sporo jeansów. Ale kochamy rzeczy MIĘKKIE i wygodne. Rok temu zachwycałam się sztruksem, teraz bardziej bym poszła w stronę włóczek noszonych nawet latem.
  • Marka: Medicine – żadna to nowość, znaliśmy ten sklep już od dawna, ale uwielbiamy ich szale, czapki i szaliki. WSZYSCY je mamy, pod choinką każdy miał przynajmniej jedną tego typu rzecz w prezencie. Mieszko ma ich komin ( i czapkę), ja i dziewczyny szale i szaliki, a nawet dziadka i Diabla, który w tym roku zarobił od nas prezent, też w to ubraliśmy.
  • Wzór: na pewno nie groszki, paski i kratki. Tak jak myślę o nadrukach na t-shirtach, to jeżeli nie idą w gotyckie klimaty, to wykopują vintage wizerunki. I te sploty na swetrach albo naszyte kwiaty… Czyli może retro?
  • Odkrycie: sekcja dziecięcych butów w Zarze. Numeracja jest do 39?, czyli spokojnie można tam się ubrać. Liliana wybrała tam sobie błękitne kozaki i pierwszy raz od zawsze jest zachwycona swoimi butami zimowymi.
  • Kolor: lubiliśmy rzeczy jasne. Liliana w ogóle ubiera się na biało-błękitno, Łucja nawet w środku błotnego listopada nosiła beżowe spodnie, a i Mieszko od jasnego nie ucieka. Nabijamy się z Łucji, że dwa lata temu zawaliła cały dom musztardową odzieżą, ale czekolada z kremem chyba będą bardziej uniwersalne. A kupując teraz kurtkę dla młodego odrzuciłam granaty, chociaż ładne, bo chciałam, żeby BYŁO go widać.
  • Biżuteria: mam znajomą, która robi biżuterię z kamieni. Bardzo dobrze to się zgrało z upodobaniami dziewczyn. Łucja parę razy zabrała moje pierścionki, ale poprosiłam ją by tego nie robiła. W ZAMIAN kupiłam jej kilka pierścionków z kamyków i takie też dostała pod choinkę Lilka. Noszą, lubią.

2022?

NIE szykuje nam się żadna galowa impreza. Lilka będzie miała egzaminy, ale zestawy różne mamy już utworzone przez Łucję. I Lilka potrzebuje butów na wiosnę. Łucja potrzebuje plecak do szkoły, na drugi semestr, bo rozwaliła ten który nosi obecnie. W fazę szybkiego wzrostu weszły maluchy, czyli młody nie będzie miał kurtki na wiosnę… Odzież dla Lilki jest mniejszym problem, bo ona lubi rzeczy kusawe, getry i liczne warstwy. Przed Rzymem kupiłam sobie doskonałe buty w Lasockim (skórzane czerwone tenisówki), ale noszę je teraz do szkoły jako zmienne. Pewnie je zatłukę i potrzebne będą kolejne.

Cała trójka. BIAŁA Lilka (szalik z Medicine SAMA sobie kupiła), Łucja w wersji BUNT (*tych fotek z placem to mam DUŻO –btw. panna maluje paznokcie na brązowo i oczy – OBIE się ze mnie nabijają, że ja NIE umiem…) oraz Mieszko w za małej kurtce (ale też kominie i czapce z wiadomego sklepu)!